psota |
Wysłany: Sob 16:04, 28 Paź 2006 Temat postu: Remis w meczu na szczycie |
|
Jak przystało na konfrontację lidera tabeli z viceliderem, spotkania stało na dobrym poziomie i dostarczyło kibicom wielu emocji. Mecz Energi Stoczniowca z GKS Tychy zakończył się ostatecznie remisem 4:4 (1:0,1:3,2:1,0:0). Choć bliżsi zwycięstwa byli gdańszczanie to jednak podział punktów należy uznać za sprawiedliwy.
W pierwszej tercji optyczna przewaga zarysowała się po stronie gości, m.in. dlatego że w pierwszych minutach biało-niebiescy dwukrotnie grali w osłabieniu. Groźniejsze sytuacje podbramkowe stwarzali sobie jednak hokeiści Stoczniowca. W 3 minucie kontry 2 na 1 nie wykorzystali Zdenek Jurasek i Łukasz Zachariasz, a po chwili silny strzał Romana Skutchana minimalnie minął słupek. Tyszanie nie byli dłużni. Po podaniu zza bramki z najbliższej odległości strzelał Piotr Sarnik, lecz bez efektu bramkowego. W 10 minucie liczna grupa gdańskich kibiców miała powody do radości. Peter Hurtaj strzałem nad lodem pokonał Arkadiusza Sobeckiego. W 18 minucie powinno być 2:0. Filip Drzewiecki ograł jednego z tyskich defensorów, położył Sobeckiego, i mając przed sobą praktycznie pustą bramkę, trafił w parkana tyskiego bramkarza.
Początek drugiej tercji to grad bramek. Już 23 sekundy po wznowieniu gry mieliśmy remis. Fatalny błąd na niebieskiej linii popełnił Paweł Skrzypkowski, który stracił krążek na rzecz Robina Bacula. Pierwszy strzał czeskiego napastnika w sytuacji sam na sam obronił jeszcze Odrobny, ale wobec dobitki był już bezradny. Zaledwie po 30 sekundach Stoczniowiec ponownie prowadził. Swoją drugą bramkę w spotkaniu zdobył Hurtaj, który rozgrywał bardzo dobrą partię. Po niespełna minucie na tablicy świetlnej znów widniał remis. Kolejny karygodny błąd gdańskiej defensywy i Artur Ślusarczyk nie zmarnował sytuacji oko w oko z Odrobnym. Riposta Stoczniowca była natychmiastowa, ale nieskuteczna. Zachariasz z łatwością ograł obrońców GKS-u, ale zabrakło mu zimnej krwi w wykończeniu akcji. Dobijać krążek próbował jeszcze Jurasek, ale bez powodzenia.
Gdy wydawało się, że sytuacja na lodowisku się ustabilizuje, ponownie dał o sobie znać Bacul. Skrzydłowy pierwszego ataku przyjezdnych objechał gdańską bramkę i wykorzystując niezdecydowanie Odrobnego wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. W 29 minucie kibice Stoczniowca wstali z miejsc, ale alarm okazał się fałszywy, gdyż krążek po strzale ... Hurtaja, znalazł się tylko na tylnej siatce. W 33 minucie, chwilę po tym jak gdańszczanie zmarnowali kolejny okres gry w przewadze, obrońca Stoczniowca faulował w sytuacji sam na sam Adriana Parzyszka, za co sędzia musiał podyktować rzut karny. Wykonawcą był sam poszkodowany, lecz trafił w poprzeczkę.
III tercja rozpoczęła się znakomicie dla gospodarzy. W pierwszej formacji Artura Kosteckiego zastąpił Jarosław Rzeszutko, który wniósł świeży powiew w grę swojego ataku, a sam już w 39 sekundzie gry zdobył wyrównującego gola. Podobne wejście Rzeszutko miał również w Krakowie. W 43 minucie ten sam zawodnik mógł dać „Stoczni” prowadzenie, lecz dobijany przez niego krążek ugrzązł w parkanach Sobeckiego. W trzeciej odsłonie groźniejsze ataki przeprowadzali gospodarze. Pretensje można mieć jednak o fatalną dyspozycję podczas gry w liczebnej przewadze. Od 48 do 52 minuty gdańszczanie mieli na lodzie o jednego zawodnika więcej (a przez pół minuty nawet dwóch!), ale nie stworzyli sobie praktycznie żadnej dogodnej sytuacji strzeleckiej. Dopiero gdy na lodzie był komplet tyszan na indywidualna akcję zdecydował się Wojciech Jankowski, który ośmieszył trzech zawodników GKSu i posłał krążek do siatki pod interweniującym Sobeckim. 4:3 i to goście musieli odrabiać straty. W 56 minucie znakomitą okazję do podwyższenia wyniku miał Skutchan, ale strzał Czecha w niesamowity sposób obronił Sobecki. Gdy w 57 minucie karę otrzymał Mariusz Justka, wydawało się, że już nic nie odbierze stoczniowcom trzech punktów. Na nieszczęście gospodarzy tyszanie mieli w swoich szeregach znakomicie dysponowanego Bacula, który mocnym i niesygnalizowanym strzałem z nadgarstka kompletnie zaskoczył Odrobnego i doprowadził do dogrywki.
W niej obie strony mogły przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Najpierw dwukrotnie dokładne podania otrzymywał Jurasek, lecz brakowało precyzji, a tuż przed zakończeniem krążek nad bramką w doskonałej sytuacji przeniósł Parzyszek. Spotkanie więc zakończyło się sprawiedliwym remisem 4:4.
Najlepszymi graczami w obu zespołach wybrano Hurtaja i Bacula.
Zdobyty punkt zapewnił Stoczniowcowi co najmniej trzecie miejsce po rundzie wstępnej. Oznacza to, że gdańszczanie drugą rundę rozgrywek rozpoczną w przyszły piątek spotkaniem na własnym lodowisku.
Już dzisiaj rano biało-niebiescy udali się w podróź do Nowego Targu, gdzie w niedzielę rozegrają ostatni mecz ligowy I etapu rozgrywek, a w poniedziałek rewanżowe spotkanie Pucharu Polski. Początek obu konfrontacji o godzinie 18:00.
Energa Stoczniowiec Gdańsk – GKS Tychy 4:4d. (1:0,1:3,2:1,0:0)
1:0 Hurtaj – Skutchan (10’)
1:1 Bacul (21’)
2:1 Hurtaj – Słodczyk (21’)
2:2 Ślusarczyk – Jakubik (22’)
2:3 Bacul – Śmiełowski (26’)
3:3 Rzeszutko – Zachariasz – Jurasek (41’)
4:3 Jankowski (52’)
4:4 Bacul (59’, w osłabieniu)
Sędziowali: Marczuk (Toruń) – Hyliński (Oświęcim), Roemisch (Jastrzębie)
Kary: 16 min (w tym 10 min dla Słodczyka) – 14 min
Widzów: 2500
Energa Stoczniowiec: Odrobny; Skrzypkowski – Rompkowski, Wróbel – Leśniak, Benasiewicz – Smeja; Kostecki – Zachariasz (2) – Jurasek (2), Skutchan – Hurtaj – Słodczyk (10), Drzewiecki – Urbanowicz – Jankowski (2) oraz Rzeszutko.
GKS Tychy: Sobecki; Gonera – Cychowski, Majkowski (4) – Śmiełowski, Mejka (2) – Kuc; Bacul – Parzyszek – Bagiński (2), Wołkowicz (2) – Justka (2) – Woźnica, Matczak – Belica – Sarnik, Ślusarczyk (2) – Jakubik – Maćkowiak. |
|